Deszcz
bębnił o szyby okien Hogwartu. Helga ściskała za rękę Rowenę. W oczach miała
łzy.
Na
poduszce leżała kobieta z umęczonymi, morskimi oczami i kruczoczarnymi włosami.
Blada, pokryta zmarszczkami twarz Ravenclaw była zwrócona ku Heldze.
-
Ukradła mi diadem… - szepnęła słabo. – A teraz nie żyją. Oboje. To… to moja
wina… Gdybym ją dopilnowała… Gdybym lepiej…
- Nie –
zaprzeczyła płaczliwym głosem Hufflepuff. – Ty dałaś mi diadem pod opiekę. Zawiodłam.
Wybacz mi.
-
Helgo, posłuchaj. Ostatnimi czasy spisałam… pewnego rodzaju… pamiętnik. To, co
widziałam w snach. Atlas wszechświata. Przepowiednia. I… - zamilkła – Proszę cię,
odbuduj Hogwart. To… to ważne… - jej głos stał się słabszy. – Pod moją poduszką…
Helga
teraz rozpłakała się na dobre.
-
Odnajdę diadem. Odbuduję Hogwart. Przeczytam księgę. I obiecuję, że… że
wykorzystam czarkę w dobry sposób – powiedziała, ocierając nosek. – Roweno,
obiecuję ci to. Słowo borsuka.
Ravenclaw
uśmiechnęła się ostatkiem sił.
- A
Salazarowi powiedz, że spotkamy się w piekle.
Wraz z
jej ostatnim tchnieniem w niebo wypuszczono orła i kruka. Dopiero wtedy do Helgi
dotarła straszliwa prawda.
Została
sama. I miała do wypełnienia misję.